Gdzie wiatr nie spada gwałtownie

Jezioro otoczone lasami. Tylko ze wschodniej strony otwiera się przestrzeń, gdzie trafiam do gospodarstwa. Kiedyś tu wracały zwierzęta, “do domostw, przeżywać nad korytem pełnym zmierzchu” – jak pisze poeta Józef Czechowicz. Dziś kręcą się ludzie.

Był chlew

Jezioro Sopień nieco w dole. Z podwórza wchodzę do największego domu, kamiennego, z dobudowaną wieżyczką, całym piętrem. Okazuje się, że wchodzę od kuchni. No przecież – wejście od podwórza może prowadzić tylko do kuchni. Od strony jeziora jest to główne, bardziej reprezentacyjne. To jednak tylko pozór, niewiele się różnią. Też malowidła, też kolory stylizowane na wypłowiałe od słońca.

Aleksandra Korecka jest tutaj najważniejszą gospodynią, panią na włościach, na agroturystycznym szlaku.

– Jestem tu w czwartym pokoleniu. Gospodarstwo dostała w posagu moja prababcia Katarzyna, a było to w latach dwudziestych XX w. Pod koniec minionego wieku mój tato, Tadeusz, zastanawiał się co zrobić ze starym, pustym chlewem. Padło na agroturystykę. Oczywiście, plany były poprzedzone wyjazdami, do Niemiec i Austrii, gdzie ta forma organizacji wypoczynku była już dość dobrze sprawdzona. No i zabrał się za ten chlew. Nie budował nic od nowa, tylko modernizował.

W posagu, jak prababcia

Stary chlew nad jeziorem Sopień po latach cierpliwej pracy – cała infrastruktura, media – jest dziś przystosowany nie dla zwierząt. Bydło z tego gniazda już przeszło do historii, pozostało we wspomnieniach. Dziś w chlewie urządzona jest kuchnia, jest wielki pokój, salonem zwany. Natomiast w nadbudowie są pokoje. Nie jest ich wiele. Zaledwie pięć.

– Zależało nam przede wszystkim na kameralnym charakterze tej naszej przystani i właśnie ten charakter tak dobrze jest odbierany przez naszych gości. Z Warszawy, Torunia, Łodzi, którzy bardzo chętnie przyjeżdżają tu z małymi dziećmi. Nie powiedziałam najważniejszego – gospodarstwo otrzymałam od taty w posagu – śmieje się Aleksandra Korecka.

Zagroda edukacyjna

Nie tylko wypoczynek, nie tylko jezioro i piękne okolice, krajobrazy Małego Głęboczka, nie tylko agroturystyka. Przez kilka miesięcy w roku – w maju i czerwcu, we wrześniu i październiku – realizowany jest projekt edukacyjny. Do zagrody przyjeżdżają dzieci ze szkół w gminie Brzozie, innych regionów.

– Tutaj przydaje się moje wykształcenie pedagogiczne – dodaje gospodyni. – Łatwo mi zorganizować się do pracy z dziećmi. Dużo pomaga mi mój mąż Bogdan, jesteśmy rodzinnie zaangażowani.

Tematyka edukacji jest różnorodna, ale związana mocno z ziemią, dawną pracą na roli. W programie “Od ziarenka do bochenka” wypiekany jest chleb. Łatwo powiedzieć – trzeba mieć mąkę odpowiednią. Są żarna, wrzuca się ziarna i… uczymy się cierpliwości. Warto dowiedzieć się coś o “Mlecznej drodze’.  Jeśli trzeba pokazać jak pracowało się w kuźni – jadą do Zaborowa, odwiedzają pszczelarza, żeby opowiedział o miodzie, o starych bartnikach. Są też zajęcia gry na bębnach, a na specjalne życzenie, przy ognisku, Piotr Grążawski opowiada o spotkaniach z duchami…

To właśnie dzieło Marii

Wnętrze kuchni, salonu, sieni przykuwa uwagę swoją wielobarwnością. Oczywiście, nic się nie dzieje przypadkiem. Barwy mają swoje tajemnice. Dlaczego szafa jest niebieska? Dlaczego w starych okiennych ramach są lustra? Do czego służyła tarka? (Współcześnie do grania w jazzbandzie – przyp. B.D.).

– Wystrój i malowidła to dzieło Marii Florkiewicz, która mnie wspiera w tych wszystkich pomysłach agroturystycznych. Robi to znakomicie, jest nieoceniona. Poza tym jest radną gminy Brzozie – mówi pani Aleksandra. – Dodam jeszcze tylko, że posiłki przygotowujemy na bazie własnych produktów, warzyw z naszego ogródka,  o czym może zaświadczyć wielki autorytet ekologiczny jakim jest Mieczysław Babalski. Zawsze warto słuchać mądrych ludzi.

Nad jeziorem

hula wiatr. Fale się piękne układają. Taki jest dzisiejszy obraz.  Nie jest to jednak widok letnich miesięcy, kiedy wiatr nie spada gwałtownie. Właściwością tego siedliska jest spokój, cisza. Na wodzie i w powietrzu, na ścieżce polnej i leśnym dukcie, na trawiastej plaży i na pomoście, na łodzi wędkarskiej – daleko od brzegu. W dwójkę, w większym gronie, w samotności. W otoczeniu przyrody, w cieple rąk i słów. Wierzcie, że tak tu właśnie jest. Przekonajcie się.

Tekst i fot. (wind)

PS. Zagroda Edukacyjna Agroturystyka Sopień w Małym Głęboczku należy do Agroturystycznego Stowarzyszenia Pojezierza Brodnickiego.