Jestem otwarta na nowe wyzwania

Iwona Murawska w Oslo

– Wyjechała Pani z domu po naukę dość wcześnie.

– Tak, gdy miałam trzynaście lat. Po ukończeniu SP w rodzinnej miejscowości, miałam wtedy możliwość zdawania do eksperymentalnej szkoły, która dawała bardzo dobre możliwości. Pomyślnie przeszłam szereg testów i egzaminów, zatem od września rozpoczęłam naukę.

– Dlaczego gimnazjum w Toruniu?

Od kiedy po raz pierwszy byłam w Toruniu na spektaklu w „Baju Pomorskim”, wiedziałam, że będę mieszkała w mieście Kopernika, chociaż bardzo lubiłam swoje rodzinne strony. Poza tym szkoła, do której się dostałam była związana z uczelnią i dawała duże nadzieje.

– Po gimnazjum zapewne liceum. Czym się pani kierowała w wyborze szkoły?

– Zostałam w swojej szkole, ponieważ bardzo ją lubiłam i dobrze się w niej czułam. Miałam tam wielu znajomych, a nauka odbywała się w sprzyjającej zdobywaniu wiedzy atmosferze, zatem nie czułam potrzeby zmiany szkoły.

– Matura i studia na UMK? Skąd pedagogika, a nie historia, geografia albo prawo czy konserwacja zabytków?

– Tak, cała moja edukacja od gimnazjum jest związana z Toruniem. Szczerze mówiąc, to ukończyłam też jeden z kierunków na Wydziale Nauk Historycznych. Na Wydział Sztuk Pięknych chętnie bym poszła, niestety nie wszystko można robić. Dlaczego pedagogika? Zawsze fascynowali mnie ludzie, szkoła, zmieniający się świat czy procesy edukacyjne. Pedagogika zajmuje się człowiekiem na wszystkich etapach życia, jest też bardzo interdyscyplinarna, dlatego ciekawi. 

– Czy były jakieś przesłanki rodzinne – jeśli chodzi o pedagogikę?

– Szczerze mówiąc, chyba nie. Dopiero w moim pokoleniu pojawiły się pasje rodziny w tym kierunku. Co nie zmienia faktu, że dla całej rodziny edukacja była bardzo ważna, podchodziła do niej z dużym szacunkiem, a także robiła wszystko, aby dać mi duże możliwości rozwoju.

– Jak, w Pani wykonaniu, przebiagało życie akademickie? Mieszkała Pani na stancji, kwaterze, czy w akademiku?

– Starałam się dzielić życie naukowe z życiem studenckim. Przygotowywałam się na egzaminy, angażowałam się w działalność studencką, czy wolontariaty, ale zawsze miałam też czas dla znajomych. Przez większość swoich studiów mieszkałam w wynajmowanym mieszkaniu z innymi studentami, taka opcja wydawała mi się najlepsza i moim zdaniem dobrze się sprawdziła.

– Dyplom i… Dużo było pytań i wątpliwości, rozterek, co wybrać, gdzie zacząć pracę?

– Chyba nie. O ile są kwestie, w których jestem mniej zdecydowana (np. codzienne wybory podczas zakupów), to zawsze wiedziałam, że moja praca będzie związana  z nauczaniem. Lubię też zdobywać nowe kwalifikacje, zatem jestem otwarta na wyzwania, jednak bardzo lubię to, co robię.

– Kiedy zrodził się pomysł na doktorat? Kto zainspirował?

– Pomysł narodził się już na drugim roku studiów, kiedy wiedziałam, że przedmiot studiów coraz bardziej mnie interesuje. Udzielałam się też w studenckich kołach naukowych. Myślę, że w tamtym czasie inspirowało mnie wielu wykładowców, każde zajęcia odkrywały coś nowego. 

– Ma Pani rodzeństwo? Jeśli tak, co porabiają?

– Mam młodszą siostrę. Chodziłyśmy do tych samych szkół, ale ona zdecydowała się podjąć studia w Paryżu, bo zawsze fascynowała się kulturą Francji. Skończyła tam studia i teraz pracuje. Widujemy się, kiedy to jest tylko możliwe. 

– Rodzice mieszkają w Brzoziu, czym się zajmują?

– Zgadza się. Mama jest urzędniczką, a tata pracuje w jednej z firm. Myślę, że lubią swoją pracę. W wolnych chwilach uczestniczą w lokalnych wydarzeniach, a także interesuje ich wszystko, co związane z ogrodem i przetworami, które zawsze chętnie zabieram ze sobą. Bardzo interesuje ich to, co dzieje się w okolicy i na świecie. Bardzo lubią przyrodę.

– Często wraca Pani na wieś?

– Często wracam w weekendy. Uważam, że moja rodzinna miejscowość bardzo dobrze się rozwija, wiele się tam zmieniło przez ostatnie lata. Zawsze podobała mi się też okolica, która jest wyjątkowo piękna i przyciąga turystów  z całej Polski, co wcale nie dziwi.

– Życzę powodzenia w pracy naukowej i spełniania marzeń. I dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał: Bogumił Drogorób

Fot. Nadesłane. Na zdjęciu: Iwona Murawska w Oslo, przy groźnym tygrysie, na placu przed dworcem kolejowym

Iwona Murawska w Oslo