Czy wiesz, że…

Ośrodek UMK w Bachotku, nad jeziorem o tej samej nazwie – teren należy do gminy Brzozie. W letnim okresie wykorzystywany wielokrotnie przez młodych naukowców na sesje, seminaria, kursy. Oczywiście, połączone z wypoczynkiem.

W 1987 r. gościła tu, jako młody naukowiec z NRD, Angela Merkel, obecna pani kanclerz Niemiec wraz z przyszłym mężem Joachimem Sauerem. Byli oni słuchaczami Letniej Międzynarodowej Szkoły Zaawansowanych Metod Chemii Kwantowej, o czym interesująco pisze na łamach “Głosu Uczelni” (pismo UMK) Lidia Smentek. (Więcej na ten temat na stronach internetowych “Głosu Uczelni”).

Warto wiedzieć również, iż Bachotek (nazwa obecna) to wieś rycerska znana od XV w. jako Bochet.

Również nad tym jeziorem, w okolicach ośrodka wypoczynkowego UMK Bachotek, swą trasę reporterską, uwieńczoną zbiorem reportaży “Busz po polsku”, rozpoczął nieżyjący już Ryszard Kapuściński, klasyk polskiego reportażu. Jednym z jego bohaterów, reportażu z jezior, lasów i Drwęcy, był flisak Józef Jagielski, spławiający tratwy Drwęcą do tartaku w Brodnicy.

– “Busz po polsku” jest zbiorem moich krajowych reportaży, z końca lat 50., kiedy pisałem w tygodniku “Polityka” – napisał w 1962 r. Ryszard Kapuściński. – Byłem młodym, początkującym reporterem tuż po studiach i fascynował mnie reportaż – wyprawy w teren, poznawanie nowego świata, jakim była dla mnie polska prowincja z wszystkimi jej problemami. Polska prowincja była wtedy bardzo uboga, żyło się na niej trudno, źle. Ja to po prostu chciałem opisać. Te reportaże najpierw ukazywały się w “Polityce”. Zebrało się ich tyle, że dostałem propozycję z wydawnictwa “Czytelnik” żeby je wydać w formie książki. Ukazała się podczas mojego pobytu w Afryce. To był mój debiut.

– Pisałem o Polsce, która mnie najbardziej fascynowała, to była prowincja, wieś, małe miasteczka. Ja sam pochodzę z małego miasteczka, z Kresów, i ten rozmiar małego miasteczka, to jest coś takiego, co najbardziej odpowiada mojej mentalności, mojej wrażliwości. To jest taka ludzka przestrzeń, którą można obejść w czasie jednego spaceru, gdzie się wszyscy znają.

W “Buszu po polsku” jest Polska taka, jaką naprawdę była w latach 50. To były czasy reportażu, a my ustanowiliśmy jego polską szkołę. Reportaż mówi o jednostkowych historiach, daje jednostkowe przykłady, a w takim jednostkom wymiarze wolno było to wszystko krytykować i opisywać w czarnych barwach. Reportaż kwitł, ponieważ spotykał się ze zrozumieniem naszych czytelników, którzy dobrze wiedzieli, o czym się pisze i co chcemy przez to powiedzieć. Życie reportera wiązało się z biedą. Reporter musiał jechać w teren i spać w stogach siana, bo przecież nie było wtedy żadnych hoteli. Prowadziliśmy szare, ubogie życie. Ale to nam się bardzo podobało i dawało wielką satysfakcję. (Na podstawie oficjalnej strony internetowej znanego reportera).
(wind)