Historia kołem się toczy

Jan Nepomucen - figurka

W Urszulewie, na ziemi dobrzyńskiej, 1 lipca odbędzie się wyjątkowa uroczystość. Do wsi wraca święty, od dawna związany z tą okolicą, w postaci figury. Św. Jana Nepomucena spotkamy na wiejskim skwerku, tuż przy drodze Brodnica – Sierpc, naprzeciw Tartaku Urszulewo, rodzinnej firmy Bogdana Manelskiego.

Zniknął nagle

Pod koniec lat 80. minionego wieku figura św. Jana Nepomucena, z którą mieszkańcy okolicy związani byli od wieków w dziwnych, niejasnych okolicznościach, zniknęła z krajobrazu wsi. Odnalazła się w Muzeum Etnograficznym we Włocławku. Na jakiej podstawie, czyjego zezwolenia, kto podjął taką decyzję? Na te pytania nie znamy odpowiedzi. Prawdopodobnie – o tej możliwości mówi się najczęściej – została tam przewieziona, bez słowa wyjaśnienia, w wyniku interwencji wojewódzkiego konserwatora zabytków we Włocławku. Lokalną społeczność po prostu ograbiono z części jej historii, tradycji – inaczej trudno to określić.

Dlaczego zagościł?

Przejdźmy zatem do historii. Dlaczego św. Jan Nepomucen zagościł na Jeziorem Urszulewskim, we wsi między lasami? Pytamy o to historyka.

– Zważywszy na wielką popularność świętego w okresie po jego kanonizacji w latach dwudziestych XVIII w., należy przypuszczać, iż figura w Urszulewie mogła pojawić się nawet na przełomie XVIII i XIX w. – mówi Andrzej Szalkowski, dyrektor Muzeum Ziemi Dobrzyńskiej w Rypinie. – W oryginale wykonana z drewna sosnowego, dzisiaj ma 117 cm wysokości. Z racji licznych ubytków, w tym części głowy i biretu, musiała być zdecydowanie wyższa. Maksymalna szerokość figury to 40 cm. U dołu resztki podstawki wykonanej w tym samym kawałku drewna sosnowego, co sama figura. Święty ubrany był w strój kanonika – sutannę, rokietę (rodzaj podszywanej komży stosowanej m.in. przez prałatów) i mantolet (peleryna sięgająca poniżej łokci). Na głowie miał biret i najprawdopodobniej aureolę z tradycyjnymi pięcioma gwiazdami, obecnie już nieistniejącą.

Strzegł ich

Historyk Andrzej Szalkowski kontynuuje swoją opowieść, opartą w większej części na przekazach podawanych przez przedstawicieli miejscowej społeczności z pokolenia na pokolenie, na badaniach, źródłach pisanych.

– Stał od wiek, wieków, tak najczęściej opowiadają rodowici mieszkańcy Urszulewa. Przez lata figura stała w centrum miejscowości, by strzec mieszkańców, jak sami twierdzą, przed niebezpieczeństwami związanymi z wodami Jeziora Urszulewskiego. Dziś urszulewianie podkreślają, iż św. Jan Nepomucen dobrze ich strzegł, gdyż, jak pamięcią sięgnąć, nikt spośród mieszkańców tych okolic nigdy się nie utopił. W tradycji lokalnej najczęściej mówi się o figurze „Jana”, „Świętego Jana”, rzadziej już dodaje się „Jana Nepomucena”, a prawie wcale nie nazywa się go skrótowo „Nepomukiem”. Figurę najczęściej zdobiono papierowymi kwiatami i kolorowymi wstążkami. Zdarzało się, że kondukt żałobny, odprowadzając zmarłych na miejsce wiecznego spoczynku, przechodził obok figury świętego. I w ten sposób św. Jan Nepomucen, spoglądając z wysokiego słupa, pożegnał niejednego mieszkańca wioski. Na pustych nocach śpiewało się też pieśni do świętego Jana Nepomucena, które, o dziwo, przetrwały nie tylko na kartkach zeszytów przekazywanych z pokolenia na pokolenie, ale i w żywej pamięci mieszkańców. Obecność Jana, świętego Jana Nepomucena, nad Jeziorem Urszulewskim była tak wyraźna, iż nawet zdominował on Jana Chrzciciela do tego stopnia, że mieszkańcy święcenie wód w dniu 24 czerwca wiązali z Nepomucenem.

W okresie II wojny światowej, gdy okupant niemiecki niszczył wszystkie symbole polskości, w tym też przydrożne krzyże i figury, istniało realne niebezpieczeństwo, że figura św. Jana Nepomucena zostanie zniszczona. Jednak dzięki staraniom kilku odważnych i przedsiębiorczych mieszkańców niebezpieczeństwo zostało zażegnane. Otóż figurę wraz z całą podstawą w porę wykopano, opakowano w natłuszczone pakuły, szmaty i zakopano. Dzięki temu przetrwała, choć nie bez szwanku. Jak starsi wspominają, przez wiele lat przechowywana w wilgoci uległa poważnemu zniszczeniu i straciła swój pierwotny urok. W latach osiemdziesiątych, w niewyjaśnionych okolicznościach, trafiła do muzeum we Włocławku. Obecnie w Urszulewie pozostały więc tylko dwa krzyże kamienne, jeden drewniany, jeden metalowy, jedna kapliczka murowana i św. Jan Chrzciciel.

Będzie strzegł nadal

Minęło blisko trzydzieści lat i stała się rzecz cudowna – można tak powiedzieć – długo oczekiwana. Św. Jan Nepomucen wraca do swojego Urszulewa. Przypadek, splot okoliczności, przemyślane działanie – wszystkie te czynniki złożyły się w całość, zadziałały.

– Któregoś dnia odwiedził mnie przedsiębiorca z Urszulewa, właściciel Tartaku Urszulewo, Bogdan Manelski – mówi Andrzej Szalkowski. – Rozmawialiśmy w zupełnie innym temacie, pytał mnie i prosił o radę w poszukiwaniu miejsca pochówku swoich bohaterskich przodków, biorących udział w II wojnie światowej. W pewnym momencie rozmowa zeszła na temat bliski mieszkańcowi Urszulewa, a więc św. Jana Nepomucena. Wystarczył jeden impuls!

– Była to oddolna, środowiskowa, lokalna inicjatywa mieszkańców Urszulewa, a pan Bogdan Manelski stał się dobrym duchem tego znaczącego przedsięwzięcia – mówi Dariusz Kolczyński, wójt gminy Skrwilno. – Na rzecz powrotu św. Jana Nepomucena działali zarówno mieszkańcy wsi, okolic, a także przebywający nad jeziorem turyści, mający tutaj swoje siedliska. Dużo pracy włożyła cała rodzina Bogdana Manelskiego. Jako gospodarz gminy, widząc tak wielkie zaangażowanie, także zadeklarowałem pomoc.

Figura, dzieło Stanisława Głowackiego, artysty z Lipna, stanie na tzw. skwerku, trójkątnym kliniku działki, w bliskim sąsiedztwie pierwotnej lokalizacji. Św. Jan Nepomucen, czuwający znów nad bezpieczeństwem mieszkańców i wypoczywających nad Jeziorem Urszulewskim zostanie uroczyście poświęcony, podczas specjalnego nabożeństwa. Zgodnie z tradycją poświęcone będą także pola, urodzajne ziemie, wody jeziora Urszulewskiego i Szczutowskiego, a także sprzęt pływający – tu się odbywają regaty windsurfingowe. Okolicznościowy wiersz o św. Janie Nepomucenie napisał Stefan Dołkowski, poeta i regionalista ze Szczutowa. Zostanie odczytany podczas tej uroczystości.

Kim był?

Właściwie to osobny temat i długa, interesująca opowieść. Dlatego też w największym możliwym skrócie przypomnijmy, że był Czechem, urodził się w 1348 r. w Pomuku (Nepomuku) niedaleko Pragi. Przeglądając żywoty świętych zamieszczone w publikacji ks. Wincentego Zaleskiego „Święci na każdy dzień” znajdujemy informacje, iż w dokumentach kurii biskupiej w Pradze jest wiadomość z 1370 roku, a dotyczy kleryka Jana, który był także notariuszem. Dziesięć lat później otrzymał święcenia kapłańskie i został proboszczem w kościele św. Galla w Pradze. Nadal pełnił obowiązki notariusza przy arcybiskupie Janie Jenzensteinie. W roku 1381 rozpoczął studia na uniwersytecie w Pradze, gdzie interesował się szczególnie prawem. W latach 1382-1387 przeniósł się na uniwersytet do Padwy. Do Pragi powraca w roku 1387 jako doktor prawa.

Od tego momentu rozpoczyna się jego błyskotliwa kariera. Wkrótce zostaje mianowany kanonikiem przy kolegiacie św. Idziego, a dwa lata później również kanonikiem przy kościele świętych Piotra i Pawła w Wyszehradzie. W 1390 zostaje archidiakonem i proboszczem w Zatoc (Saaz), ale szybko wraca do Pragi na wezwanie arcybiskupa stołecznego miasta Czech. Tam czeka na niego awans na wikariusza generalnego arcybiskupa metropolitalnej diecezji w Pradze.

Podczas trwającego sporu między królem Wacławem IV Luksemburczykiem a arcybiskupem Pragi został mediatorem. W tej roli spełnił się, wykazując dystans i bezstronność, a mimo to król wydaje rozkaz o aresztowaniu Jana 20 marca 1393 r., a następnie o poddaniu go torturom. Kilka dni później zmaltretowanego, na pół żywego Jana zrzucono w nocy z mostu Karola IV do Wełtawy, przepływającej przez Pragę. Dziś, przechodzący mostem Karola w Pradze mieszkańcy i turyści zatrzymują się przede wszystkim przed figurą, rzeźbą św. Jana Nepomucena, kładąc dłonie na płaskorzeźbach umieszczonych u podstawy pomnika, które przedstawiają sceny z życia św. Jana Nepomucena.

Andrzej Szalkowski przywołuje jeszcze „Kroniki” Tomasza Ebendorfera z Haselbach z 1450 r. Według nich Jan został zamordowany, ponieważ odmówił ujawnienia tajemnicy spowiedzi małżonki królewskiej – królowej Zofii. Uważany jest za pierwszego męczennika tajemnicy spowiedzi. Jego ciało zostało znalezione dopiero po jakimś czasie i pochowano je w kościele Świętego Krzyża, położonym blisko rzeki. Z czasem przeniesiono zwłoki do grobowca pod katedrą na Hradczanach.

Kujawskie i Pomorskie Nepomuki

Po śmierci Wacława IV (1419) kult Jana Nepomucena zaczął się szerzyć spontanicznie. Pojawiły się jego życiorysy, w XVII w. nazywa się go już „błogosławiony”. Beatyfikacji dokonał papież Innocenty XIII w 1720 r. natomiast kanonizacja nastąpiła 19 marca 1729 r, przez papieża Benedykta XII.

Pamiątkami niegdyś bardzo żywego kultu św. Jana Nepomucena są liczne figury stawiane zazwyczaj nad jeziorami, stawami, a także w pobliżu mostów, brodów i grobli. Św. Jan Nepomucen jest także popularnym patronem kościołów i parafii.

Nepomuki – figury, kapliczki, rzeźby kościelne – należy kojarzyć także z Brodnicą, Mszanem, Bobrowem, Brzoziem – tu figura kultowego świętego stoi na cmentarzu – Nieżywięciem, Nowym Miastem Lubawskim, Bratianem, wieloma innymi miejscowościami Pomorza i Kujaw. A to przecież tylko fragment kultowego obszaru, który obejmuje niemal całą Europę.

Autor: Wind

Figura św. Jana Nepomucena na cmentarzu parafialnym w Brzoziu
Figura św. Jana Nepomucena na cmentarzu parafialnym w Brzoziu
Kościół p.w. Wszystkich Świętych w Brzoziu
Kościół p.w. Wszystkich Świętych w Brzoziu